Górnik Zabrze w tym sezonie naraża swoich kibiców na huśtawkę nastrojów. Kiedy nie szło w PKO Ekstraklasie, to w Pucharze Polski udawało się wyeliminować Ruch Chorzów i GKS Katowice. Nagle zaczęło się układać w lidze, a w pucharze doszło do katastrofy.
Zabrzanie w 1/8 finału trafili na KKS 1925 Kalisz. To przedstawiciel II ligi, czyli tak naprawdę zespół z trzeciego poziomu rozgrywkowego. Rywal z Wielkopolski wprawdzie liczy się w walce o awans i obecnie zajmuje drugie miejsce w tabeli, ale Górnik będący dwie klasy wyżej powinien bez większych problemów awansować do ćwierćfinału.
Stało się jednak inaczej, choć Bartosch Gaul posłał do boju swoich czołowych zawodników i nawet Lukasowi Podolskiemu nie dał odpocząć, trzymając go na boisku przez 120 minut. Ciekawe, co sobie myślał były mistrz świata, gdy II-ligowiec z Kalisza w pewnym momencie prowadził już 2:0.
Wizja kompromitacji zmotywowała faworyta z Ekstraklasy. Najpierw kontaktowego gola strzelił Aleksander Paluszek, a niespełna kwadrans później do remisu doprowadził Piotr Krawczyk. Zrobiło się 2:2 i wszystko zaczęło się od nowa.
Ogrom emocji mieliśmy już w doliczonym czasie gry. Najpierw kaliszanie oszaleli z euforii, gdy Mateusz Wysokiński trafił na 3:2. Nie minęła nawet minuta, a mieliśmy już 3:3, gdy piłkę w bramce umieścił Amadej Marosa.
Ostatecznie skończyło się dogrywką, która bramek już nie przyniosła. Ćwierćfinalistę musiał zatem wskazać konkurs rzutów karnych, a w nich jedyny błąd popełnił Marosa, którego strzał obronił bramkarz KKS-u. Gospodarze ani razu się nie pomylili, więc po raz pierwszy w historii awansowali do 1/4 finału Pucharu Polski.
- Fizycznie wyglądaliśmy źle, spóźnialiśmy się, nie nadążaliśmy za kontrami, mieliśmy proste straty piłek. Trzeba też przyznać, że Kalisz też miał jakość z przodu. Niektórzy może powiedzą, że wstyd, czy takie podobne rzeczy. Rywal pokazał wcześniej z Widzewem, teraz z nami, że jest bardzo dobrą drużyną i to nie jest przypadek - komentował po spotkaniu trener Gaul (za roosevelta81.pl).
Górnik Zabrze teraz musi skupić się na arcyważnym finiszu rozgrywek ligowych. Przed przerwą ligową 14-krotny mistrz Polski zagra z Miedzią Legnica i Lechią Gdańsk.