Gliwicki „pajączek” cieszy się bardzo złą sławą.
Od niepamiętnych czasów, kiedy tylko potencjalny kursant pojawiał się za kierownicą „elki” słyszał historię o mrożącym krew w żyłach skrzyżowaniu. Zbieg pięciu ulic (Daszyńskiego, Jasnogórskiej, Kozielskiej, Sobieskiego i Wieczorka) spędzał sen z powiek świeżo upieczonym adeptom sztuki prowadzenia pojazdu. Gdy we wspomnianym miejscu sznur samochodów wyczekiwał upragnionego pierwszeństwa, wśród pieszych i kierowców budziły się pytania. - Dlaczego w tym miejscu nie zbudują ronda? Wszelkie wątpliwości ulatywały wraz z rychłym włączeniem się do ruchu.
Kiedy jednak ZDM Gliwice ogłosiło przetarg na modernizację feralnego „pajączka” kwestia zamienia pięciu „odnóg” w koliste skrzyżowanie wróciła ze zdwojoną siłą. Długo wyczekiwana budowa ronda z pewnością spełniłaby marzenia wyborców. Pomimo tego, we wstępnych planach ogłoszono, że ruch będzie sterowany za pomocą sygnalizacji świetlnej. Robotnicy dodatkowo mają usunąć część torowiska tramwajowego a pod kościołem zostaną wydzielone miejsca parkingowe.
Zapytaliśmy pracowników ZDM co stoi na przeszkodzie do budowy ronda. Przekazano nam, że oficjalne rozwiązania będą publikowane dopiero po rozstrzygnięciu przetargu. Wtedy też zostanie wybrany konkretny projekt modernizacji – to on przesądzi o ostatecznym kształcie skrzyżowania. Dodano również, że ew. budowa ronda mogłaby skutecznie uniemożliwić przejazd autobusów przegubowych kursujących w tym miejscu. Po krótkich oględzinach faktycznie można stwierdzić, że pojazdy jadące od strony ul. Jasnogórskiej i wjeżdżające w ulicę Kozielską musiałby łamać się w trakcie kursu – co jest dość kłopotliwe. Wyburzanie pobliskiego chodnika też nie wchodzi w grę – tak mówią zapisy przetargu. Tym samym wypada na sygnalizację świetlną, co z dwojga złego lepszym jest niż nic...