Tegoroczna waloryzacja emerytur wywołuje śmiech przez łzy.
Niestety przeciętny emeryt lub rencista, który miesięcznie dostaje około tysiąca złotych, może liczyć na podwyżkę wynosząca 16 złotych. Wszystko przez niski wskaźnik waloryzacji, który szacuje się na około 1,6 procenta. Człowiek pracujący całe życie na godną starość otrzyma "na rękę" zaledwie 6 złotych więcej. To kwota wynikająca jedynie z suchych statystyk i wskaźników, nieuwzględniająca jakiejkolwiek godności człowieka. Niecałe dwa bochenki lub 6 bułek – na tyle zasługuje senior za dziesiątki lat pracy. Tegoroczna waloryzacja zostanie wypłacona w bilonie. Wszystko to dzieje się w cieniu wątpliwości jakie budzi przenoszenie środków z OFE. Sytuacja polskich emerytów to nie tylko walka z ubóstwem i biedą, ale także drogie leki i kolejki w przychodniach. Niestety końca problemów nie widać. Brak reformy emerytalnej sprawia, że wszelkie środki przelane do ZUS to tylko kolejne nieistniejące fizycznie wyciągi.
Jeśli nadal składki emerytalne będą ustalały się na podobnym poziomie, przyszłe pokolenia nie mają co liczyć na zmianę smutnej perspektywy. Dużo lepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie wolnego wyboru w jaki sposób obywatele będą zbierać na własną emeryturę. Zablokowanie kapitału przez ZUS to najgorsze z możliwych rozwiązań. Pocieszeniem dla najstarszych pokoleń może być fakt, że w przyszłym roku specjaliści prognozują wzrost inflacji oraz zwiększenie płac. To spowoduje zwiększenie poziomu waloryzacji w 2015 roku – być może nawet suma ta przekroczy 10 złotych...