Lukas Podolski od kilku lat otwarcie mówił, że jego marzeniem jest gra w Górniku Zabrze. Problem polegał na tym, że za każdym razem na słowach się kończyło. Były mistrz świata w ostatnich sezonach grał w Turcji (Galatasaray Stambuł i Antalyaspor) i Japonii (Vissel Kobiet), ale na Śląsk niespecjalnie mu się spieszyło.
Wiele osób już zwątpiło, że „Poldi” kiedykolwiek zagra na stadionie przy Roosevelta. Żartowano nawet, że prędzej Górnik zdobędzie 15. mistrzostwo Polski, niż słynny napastnik trafi do tego klubu. Minionego lata jednak Lukas dotrzymał słowa.
– Zawsze wiedziałem, że zagram w Górniku, ale nie wiedziałem, kiedy. Obiecałem to także babci. Spędzałem u niej wakacje, koło stadionu. Graliśmy w piłkę z wujkiem i z kolegami. Kibicuję Górnikowi od małego – mówił w lipcu po ogłoszeniu transferu.
Przyjście Podolskiego do Górnika było sensacją, o której pisano na całym świecie. Trudno się dziwić, bo mowa o piłkarzu z niezwykle bogatą przeszłością. Śmiało można nawet stwierdzić, że w polskiej Ekstraklasie zawodnika o takiej klasie nie było od wielu lat. Jego przykład jednak jest wyjątkiem od pewnej reguły.
W przeszłości ze Śląska do Niemiec wyjechało wielu wybitnych piłkarzy, ale... nigdy tutaj nie wrócili na koniec kariery. Wielu z nich opuściło nasze ziemie jako dziecko, potem przyjęli niemieckie obywatelstwo i za zachodnią granicą zostali na stałe, gdy piłkarskie buty zawiesili na kołku. Poznajcie kilka takich historii.
W Piekarach Śląskich grał na kartoflisku
Każdy, kto interesował się futbolem w latach 90., z pewnością doskonale zna tego piłkarza. Dariusz Wosz do dziś jest legendą VfL Bochum. W barwach tego klubu rozegrał prawie 400 spotkań. W Bundeslidze wyrobił sobie na tyle dużą renomę, że nawet ma na koncie występy w reprezentacji NRD, a później Niemiec.
Ze Śląska, a konkretnie z Piekar Śląskich, wyjechał w wieku 10 lat. Rodzice mieli już dość stania w kolejkach i robienia zakupów na kartki. W Niemczech postanowili poszukać lepszego życia i tak trafili do Halle, gdzie mieszkał już wujek Dariusza. Dopiero tam pierwszy raz zapisał się do klubu, choć w gry piłkę uczył się na piekarskim podwórku.
– Mieliśmy mały dom z ogrodem, a za nim było wiele pól. Graliśmy na kartoflisku lub na ulicy z kamieniami jako słupkami. Musieliśmy je odkładać, gdy przejeżdżał samochód. Już wtedy musiałem grać z większymi od siebie – wspominał Wosz rok temu w niemieckim portalu Spox.
Co ciekawe, Wosz – podobnie jak Podolski – w dzieciństwie był fanem Górnika. Nigdy jednak w Polsce nie zagrał. Swego czasu jednak chciał występować w reprezentacji naszego kraju, ale miał już na koncie mecze w kadrze NRD, więc przepisy zablokowały jego przejście do Biało-Czerwonych.
Z Bytomia do Ligi Mistrzów
Wiele elementów wspólnych z Woszem ma Paul Freier. On urodził się w Bytomiu, ale jego pierwszym klubem był gliwicki ŁTS Łabędy. Miał 11 lat, kiedy rodzina podjęła decyzję o przeprowadzce do Niemiec, gdzie od jakiegoś czasu mieszkali ich bliscy.
Mały Paul zapisał się w klubie SV Holzen, a jego kariera nabrała tempa, gdy trafił do akademii VfL Bochum. Po kilku latach przyszedł upragniony występ w pierwszej drużynie, a potem regularnie grał w Bundeslidze. Najlepszy moment w karierze miał, gdy trafił do Bayeru Leverkusen, z którym nawet występował w Lidze Mistrzów. Tam też poznał Jacka Krzynówka.
– Po polsku mówi najzupełniej normalnie, bez żadnego problemu się porozumiewa. Fajny, cały czas uśmiechnięty kolega. Poza boiskiem prowadzi spokojne, ustabilizowane życie rodzinne. Ma żonę, bodajże czwórkę dzieci i na nich się skupia. W Leverkusen był dobrym kumplem – wspominał w portalu 2x45.info były gwiazdor reprezentacji Polski.
Freier 19 razy zagrał w drużynie narodowej Niemiec. Co ciekawe, chciał grać dla Polski, ale PZPN nigdy się z nim nie skontaktował w tej sprawie.
Tyszanin grał w wielkim Bayernie
Marcel Witeczek z pewnością przeżył wielki szok, gdy w wieku 13 lat jego życie obróciło się do góry nogami. W Tychach miał kolegów, chodził do szkoły sportowej, a piłka nożna była jego największą pasją. Nie miał jednak nic do gadania, gdy przyszedł czas przeprowadzki do Mulheim.
Dopiero w Niemczech zaliczył pierwszy prawdziwy trening piłkarski w klubie. Wszystko przez to, że w latach 80. polskie kluby miał bardzo dziwną politykę w kwestii młodzieży.
– W Tychach, choć mieszkałem naprzeciwko stadionu, nie mogłem grać w GKS-ie, bo przyjmowano dopiero od trzynastego roku życia. W piłkę grałem na ulicy i w szkole. (...) Gdy moi rodzice wyjechali do Niemiec, musiałem się najpierw nauczyć języka. Byłem w szkole z innymi dziećmi, które nie mówiły po niemiecku. Nauczyciel WF-u spytał mnie kiedyś, czy nie chciałbym pójść do klubu piłkarskiego. Zgodziłem się, choć mieszkałem daleko – opowiadał w „Przeglądzie Sportowym”.
Witeczek jednak bardzo wiele zawdzięcza Tychom. Jak wspominaliśmy, tam chodził do szkoły sportowej, w której miał zajęcia z piłki nożnej, piłki ręcznej, lekkoatletyki, hokeja na lodzie, a nawet gimnastyki. Dzięki temu był tak wszechstronnie wytrenowany, że w Niemczech błyskawicznie nadrobił stracone lata.
Już jako 18-latek zadebiutował w Bundeslidze, a mówimy o piłkarzu, który pierwszy raz w klubie trenował, mając 14 lat. Potem poszło już z górki, a na szczyt się wspiął, gdy trafił do Bayernu Monachium. Z tym gigantem dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Niemiec. Do Polski na stałe nie wrócił, a karierę kończył w niemieckim klubie amatorskim SG Wattenscheid 09.
Wychowanek Rodła Górniki w reprezentacji Niemiec
Rodło Górniki to klub piłkarski z niewielkiej dzielnicy Bytomia, który od lat gra na poziomie A i B-klasy. Ma jednak kim się pochwalić. Wychowankami tego klubu są Józef Wandzik (były reprezentant Polski i bramkarz między innymi Panathinaikosu Ateny) oraz Martin Max.
Drugi z nich w bytomskim klubie grał do 12. roku życia. Potem przyszedł czas na przeprowadzkę do Niemiec. Max w seniorskiej piłce świetnie się odnalazł. W Bundeslidze aż dwukrotnie zdobył tytuł króla strzelców. Udało mu się to, gdy był zawodnikiem TSV 1860 Monachium.
Do tego dochodzi Puchar Niemiec wywalczony z Borussią Moenchengladbach oraz Puchar UEFA wygrany z barwach Schalke 04 Gelsenkirchen. W 2002 roku nawet zadebiutował w reprezentacji Niemiec, ale na jednym spotkaniu się skończyło. Karierę zakończył w wieku 36 lat jako zawodnik Hansy Rostock.
Max na stałe osiadł w Niemczech, ale doskonale pamięta, skąd pochodzi. Ten wybitny piłkarz do dzisiaj wspiera Rodło Górniki. W 2022 roku wraz z Wandzikiem zamierza pojawić się w Bytomiu na imprezie z okazji 100-lecia istnienia.
Śląsk od zawsze był dla Niemiec kopalnią talentów
Takich historii, jak te przedstawione wyżej, jest znacznie więcej, o czym przekonacie się poniżej. To doskonale pokazuje, że w latach 80. i 90. Śląsk był dla Niemców kopalnią piłkarskich talentów. Ten trend jednak powoli wygasa, bo czasy się tak pozmieniały, że dziś mieszkańcy naszych miast już nie muszą z dnia na dzień rzucać wszystkiego i jechać za zachodnią granicę w poszukiwaniu godnego życia.
Oto lista pozostałych piłkarzy, którzy urodzili się na Śląsku, wyjechali do Niemiec i już nie wrócili jako piłkarze.
- Adam Bodzek, urodzony w Zabrzu, wciąż aktywny zawodnik Fortuny Duesseldorf.
- Thomas Cichon, urodzony w Rudzie Śląskiej, były zawodnik m.in. 1. FC Koeln, VfL Osnabruck i młodzieżowej reprezentacji Niemiec.
- Christoph Dabrowski, urodzony w Katowicach, były zawodnik m.in. Werderu Brema Hannoveru 96 i VfL Bochum oraz młodzieżowej reprezentacji Niemiec, zdobywca Pucharu Niemiec i Pucharu Ligi Niemieckiej.
- Janosch Dziwior, urodzony w Knurowie, były zawodnik m.in. 1. FC Koeln i Eintrachtu Brunszwik.
- Damian Halata, urodzony w Świętochłowicach, były zawodnik 1. FC Magdeburg, Lokomotive Lipsk i reprezentacji NRD, zdobywca Pucharu NRD.
- Rafael Kazior, urodzony w Gliwicach, były zawodnik m.in. Holstein Kiel i Rot-Weiss Essen.
- Waldemar Ksienzyk, urodzony w Zabrzu, były zawodnik m.in. Dynamo Berlin, Schalke 04 Gelsenkirchen i reprezentacji NRD, czterokrotny mistrz NRD, dwukrotny zwycięzca Pucharu NRD i zdobywca Superpucharu NRD.
- Christian Kulik, urodzony w Zabrzu, były zawodnik m.in. Borussii Moenchengladbach i Alemanni Aachen, dwukrotny zwycięzca Pucharu UEFA, trzykrotny mistrz Niemiec i zdobywca Pucharu Niemiec.
- Michael Kutzop, urodzony w Lublińcu, były zawodnik Kickers Offenbach i Werderu Brema, zdobywca mistrzostwa Niemiec.
- Lukas Sinkiewicz, urodzony w Tychach, były zawodnik m.in. 1. FC Koeln i Bayeru Leverkusen oraz reprezentacji Niemiec.
- Thomas Sobotzik, urodzony w Gliwicach, były zawodnik m.in. FC St. Pauli, Eintrachtu Frankfurt i młodzieżowej reprezentacji Niemiec.
- Adrian Spyrka, urodzony w Zabrzu, były zawodnik m.in. Borussii Dortmund, 1. FSV Mainz 05 i młodzieżowej reprezentacji RFN, wicemistrz świata U-20.