Lukas Podolski w tym sezonie trochę spuścił z tonu. Do tej pory w dziewięciu meczach PKO Ekstraklasy nie strzelił gola, a to odbija się na wynikach. Górnik Zabrze jest tuż nad strefą spadkową i jeżeli nie zacznie regularnie wygrywać, to za chwilę nadchodząca zima będzie bardzo gorąca.
Pojawiło się jednak światełko w tunelu. "Poldi" w końcu się przełamał! Wprawdzie nie w lidze, a w Pucharze Polski, ale to i tak dobra wiadomość przed arcyważnymi tygodniami.
Zabrzanie w obecnej edycji PP tylko w teorii na razie mają łatwą drogę. Wprawdzie grają z przedstawicielami Fortuna I ligi, ale są to klasyki, które od dawna elektryzują kibiców. Wcześniej mieliśmy starcie z Ruchem Chorzów, które Górnikowi udało się wygrać 1:0. Teraz przyszedł czas na GKS Katowice.
Pierwsza połowa była dość przeciętnym widowiskiem. Katowiczanie jednak zdołali wyjść na prowadzenie tuż przed przerwą. Sędzia podyktował rzut karny, gdy po analizie VAR okazało się, że Emil Bergstroem zagrał ręką w polu karnym. Pewnym egzekutorem jedenastki po chwili został Arkadiusz Jędrych.
Górnik po przerwie musiał zaryzykować i to się opłaciło. Pierwszym ostrzeżeniem dla GKS-u był strzał Podolskiego, po którym piłka odbiła się od poprzeczki. Kilka chwil później Niemiec już nie spudłował. Będąc w polu karnym, trafił w samo okienko i zrobiło się 1:1.
Sytuacja GieKSy się skomplikowała, gdy czerwoną kartkę zobaczył Patryk Szwedzik. Gospodarze długo dzielnie się bronili, ale trzy minuty przed końcem znowu dała o sobie znać precyzja Podolskiego, który dał swojej drużynie awans do 1/8 finału Pucharu Polski.
W pucharze tysiąca drużyn pozostały trzy kluby z województwa śląskiego. To Piast Gliwice, który po dogrywce wyeliminował Stal Mielec (3:0). Awans wywalczył także Raków Częstochowa po wygranej 1:0 z Zagłębiem Sosnowiec. Bliski sensacji był z kolei III-ligowy Rekord Bielsko-Biała, który z Ekstraklasową Pogonią Szczecin odpadł dopiero po karnych (mecz zakończył się wynikiem 3:3).