Zespół z Kielc przyjechał do Zabrza tylko w 14-osobowym składzie (i swoimi kibicami), ale to wciąż nie tylko mistrz Polski, ale czołowy europejski zespół – finalista ostatniej edycji Ligi Mistrzów. Początek spotkania – wyrównany. Po 8 minutach było 3:3, ale od tego momentu kolejne cztery bramki rzucili przyjezdni (3:7). Niedługo potem przewaga mistrzów Polski jeszcze urosła (5:11), zaś bramkarz Barlinka Industrii Miłosz Wałach grał na niemal 50-procentowej skuteczności!
Po przerwie kielczanie odskoczyli nawet na siedem bramek, a MVP tego meczu – Alex Dujszebajew był niemal nie do zatrzymania (zdobył w sumie 10 bramek). Nie oznaczało to jednak, że zabrzanie odpuścili. Wręcz przeciwnie – starcie Szymona Sićki i Adama Wąsowskiego skończyło się czerwoną kartką dla szczypiornisty Górnika, ale trzy minuty przed końcem zrobiło się już tylko 30:33. Szansę na kolejną bramkę miał Dmytro Artemenko – nie udało się. Podwójne osłabienie Górnika przesądziło sprawę na korzyść kielczan (choć przyjezdni też nie grali w pełnym składzie).
W niedzielę, 17 września, zabrzanie rozegrają kolejny ligowy mecz, tym razem w Legionowie.
Górnik Zabrze – Barlinek Industria Kielce 32:36 (13:18)
Górnik: Ligarzewski, Wyszomirski 1 – Szyszko 4, Tokuda 3, Morkovsky 3, Bachko 1, Artemenko 3, Krawczyk 3, Bogacz 1, Dudkowski, Minotskyi 4, Kaczor 1, Ilchenko 2, Wąsowski, Przytuła 6. Kary: 12 minut.