Niedawno Górnik Zabrze miał serię czterech meczów z rzędu bez ligowego zwycięstwa. W dodatku drużyna Bartoscha Gaula traciła dużo bramek i miała jedną z najgorszych defensyw w PKO Ekstraklasie. Nagle wszystko się zmieniło, jakby ktoś po prostu przełączył guzik.
Przełom nastąpił w nieoczekiwanym momencie. Zabrzanie w ostatnich dwóch kolejkach mierzyli się z Widzewem Łódź i Pogonią Szczecin, czyli drużynami, które zajmują czołowe miejsca w tabeli. Górnik w obu spotkaniach nie był faworytem, ale zagrał tak, jakby to on walczył o miejsce na podium.
Widzew oberwał w Zabrzu 3:0. Tydzień później Pogoń na własnym stadionie przegrała 1:4. Czy dwa tygodnie temu ktoś przewidziałby taki scenariusz? Raczej nie, bo aż tak efektownych zwycięstw nikt się nie spodziewał.
Skąd nagle taka metamorfoza Górnika? Odpowiedzi na to pytanie trzeba szukać w osobie Lukasa Podolskiego. W ostatnich tygodniach nie był on w najlepszej formie i też nie zawsze grał. Trapiły go problemy zdrowotne, które już nie dają mu się we znaki.
- Ogólnie szkoda, że wcześniej złapałem tę kontuzję z kolanem. Od tego meczu ze Śląskiem Wrocław (odbył się 8 października - przyp. red.) mogę powiedzieć, że jestem na sto procent gotowy, ale muszę brać tabletki przeciwbólowe, bo czasami to kolano mi dokucza. Takie jest życie piłkarza, że z taką kontuzją trzeba żyć i ze wszystkim jakoś sobie radzić - przyznał ostatnio w "Sporcie".
Zdrowy Podolski, to bardzo groźny Górnik. "Poldi" w ostatnich dwóch spotkaniach strzelił dwa gole i zaliczył dwie asysty. Najpiękniejsze było jego trafienie w meczu z Pogonią. Były mistrz świata zauważył, że bramkarz "Portowców" stoi daleko do swojej bramki. Niemiecki napastnik kopnął piłkę z własnej połowy i... przepięknie przelobował Bartosza Klebaniuka.
Trafienie Podolskiego pokazują portale z całego świata. Najważniejsze jednak, że zabrzanie poprawili swoją sytuację w tabeli. Górnik wskoczył na 11. miejsce, a nad strefą spadkową ma siedem punktów przewagi. Jest szansa, że rok uda się zakończyć znacznie wyżej, bo w ostatnich dwóch spotkaniach to klub z Roosevelta będzie faworytem.
12 listopada Górnik zagra u siebie z Miedzią Legnica, a sześć dni później uda się do Gdańska na starcie z Lechią. Przeciwnicy zajmują miejsca w dolnych rejonach tabeli (Miedź jest ostatnia, a Lechia piętnasta), więc komplet punktów trzeba wywalczyć.