Nieprzerwane pasmo porażek. GTK bez formy?

GTK
Po pierwszej połowie wydawało się, że GTK kontroluje przebieg wydarzeń na parkiecie i zdobędzie w Kłodzku komplet punktów. Niestety, po raz kolejny w drugiej części gry gliwiczanie zaprezentowali fatalną dyspozycję i ostatecznie to Zetkama Doral Nysa mógł się cieszyć z drugiego zwycięstwa w sezonie. Drużyna Stanisława Mazanka i Łukasza Kopery zawody w Kłodzku rozpoczęła od mocnego uderzenia. Dystansowe rzuty Tomasza Wróbla i Piotra Pluty oraz skuteczna dobitka Wojciecha Frasia po rzucie Kacpra Radwańskiego spowodowała, że GTK objęło prowadzenie 8:0. Choć gospodarze w końcu się pozbierali i drogę do kosza znalazły próby Jarosława Bartkowiaka i Macieja Lipińskiego, to kolejna "trójka" Pluty i akcja 2+1 Łukasza Bodycha wyraźnie pokazały z jakim zamiarem goście przyjechali na Dolny Śląsk (5:14). Gospodarze nadal mieli problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych, a zachęceni dobrym początkiem koszykarze GTK nadal konsekwentnie powiększali przewagę. Kontra zakończona celnym rzutem Marcina Ecki i trafienie z dystansu Jakuba Załuckiego zbudowały imponującą przewagę gości po pierwszych 10 minutach gry (10:21). Jeśli komuś wydawało się, że gospodarze rzucą się do odrabiania strat, to był w błędzie. Gliwiczanie zachowując pełne skupienie, nadal kontynuowali demolowanie rywali. Nadal trafiał Załucki, wstrzelił się także Hubert Pabian, który dwukrotnie przymierzył zza łuku, a raz z krótszej odległości. Kolejną "trójkę" dołożył kapitan, czyli Tomasz Wróbel i przewaga gości urosła aż do 20 punktów różnicy po zaledwie 16 minutach gry (16:36). Łatwo wypracowana przewaga wyraźnie uśpiła gliwiczan, którzy w ciągu kolejnych czterech minut gry zdobyli tylko jeden punkt, podczas gdy Zetkama Doral Nysa, głównie za sprawą byłego koszykarza GTK, Przemysława Malony zaczął mozolnie odrabiać straty. Kiedy celną dobitką popisał się Mateusz Płatek po 20 minutach gry miejscowi zawodnicy przegrywali różnicą dziewięciu "oczek" (28:37). Zachęceni udaną końcówką drugiej kwarty gospodarze również na początku drugiej połowy mocno podkręcili tempo i dzięki dwóm skutecznym próbom zza linii 6,75 metra w wykonaniu Marcina Kowalskiego i Michała Weissa oraz dobitce Płatka zniwelowali straty do zaledwie trzech punktów (36:39). Kolejne fragmenty upłynęły pod znakiem sporej liczby błędów po obu stronach, ale ostatecznie jako pierwszy nerwy opanował Pluta i dzięki dwóm akcjom w końcówce tej części gry GTK prowadziło różnicą sześciu punktów (43:49). Gdy na początku ostatniej części gry z dystansu trafili Pluta i Załucki wszystko wskazywało na to, że goście spokojnie dowiozą zwycięstwo do końca (45:55). Od tego momentu rozpoczął się jednak koszmar gliwiczan. Blisko siedem minut bez trafienia i konsekwentna gra gospodarzy, którzy za sprawą Szymona Kuci i Tomasza Stępnia najpierw doprowadzili do wyrównania, a następnie objęli prowadzenie (57:55). Po przewinieniu technicznym Płatka Wróbel zniwelował straty do jednego "oczka", ale już po chwili do kosza znów trafił Stępień (59:56). Gliwiczanie próbowali jeszcze wyrównać, ale próby Pluty i Pabiana okazały się niecelne i ostatecznie to gospodarze po szczęśliwym finiszu mogą dopisać dwa punkty na swoje konto. 7 listopada GTK zagra w Gliwicach z Biofarmem Basket Poznań.