Nic bardziej nie irytuje podróżnych niż zaczadzenie przystanku dymem papierosowym.
Choć palacze stanowczo sprzeciwiają się coraz liczniejszym ograniczeniom, to każdy kto nie pali papierosów przyzna, że zakazy nie wzięły się znikąd. Amatorzy tytoniu nie przejmują się nawet wysokimi karami. Podobna sytuacja miała miejsce w niedzielę, gdy straż miejska zatrzymała osobę palącą na przystanku. Sprawa, choć z pozoru błaha, będzie miała finał w Sądzie Rejonowym. Sprawca wykroczenia odmówił bowiem przyjęcia mandatu.
Co ciekawe pomimo tego, iż takie interwencje nie należą do rzadkości nadal budzą ogromne zdziwienie palaczy. Szczególnie, gdy ich oczom ukazuje się kwit opiewający nawet na 500 złotych kary.
Według ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, zabrania się palenia wyrobów tytoniowych m.in.:
- na terenie przedsiębiorstw podmiotów leczniczych i w pomieszczeniach innych obiektów, w których są udzielane świadczenia zdrowotne,
- na terenie jednostek organizacyjnych systemu oświaty, o których mowa w przepisach o systemie oświaty, oraz jednostek organizacyjnych pomocy społecznej, o których mowa w przepisach o pomocy społecznej,
- na terenie uczelni,
- w pomieszczeniach obiektów kultury i wypoczynku do użytku publicznego,
- w lokalach gastronomiczno-rozrywkowych,
- w środkach pasażerskiego transportu publicznego oraz w obiektach służących obsłudze podróżnych,
- na przystankach komunikacji publicznej,
- w pomieszczeniach obiektów sportowych,
- w ogólnodostępnych miejscach przeznaczonych do zabaw dzieci.
Sporo tego, ale to co dla innych jest kwestią wyboru, dla pozostałych staje się przykrym przymusem. Bo kto chce w tak pięknych okolicznościach nadchodzącej wiosny, stać w kłębach dymu? Przed przysłowiowym dymkiem warto na moment przypomnieć sobie miejsca objęte ustawą. W innym wypadku to może być jeden z najdroższych papierosów w życiu.