Na granicy cudu. Czy bioterapeuta może pomóc?

33425c2e506003d2ba9e50d1e2fc3fc5

Od niepamiętnych czasów ludzie chorzy szukali ratunku w darach natury.

Przyroda nazywana „Bożą apteką” obfituje w niezliczone skarby przywracające zdrowie, a nierzadko i ratujące życie. Naturalne sposoby leczenia, a raczej uzdrawiania cieszą się coraz większym powodzeniem i zaufaniem. Wielu ludzi w pełni świadomie wybiera dla siebie dwukierunkową walkę z chorobą, tj. przy udziale zarówno lekarza, jak i terapeuty. Środki farmaceutyczne (nie tylko antybiotyki) zawierają w sobie bardzo dużo syntetycznych składników, tzw. „chemii”, która zanieczyszcza organizm, osłabia jego odporność i niestety (czego mają świadomość również lekarze), nie usuwa przyczyn choroby.

Dlatego tak ważne jest, by obok leczenia objawowego, stosować również metody, które usuną „korzeń”, czyli przyczynę dolegliwości.

Problemy współczesnej służby zdrowia są nam wszystkim dobrze znane, albo za sprawą własnych doświadczeń, albo za pośrednictwem przekazów medialnych. Powszechnie wiadomo o długich okresach oczekiwania do specjalistów, kolejki w przychodniach są niestety normą, a przecież człowiek chory potrzebuje wsparcia „od ręki”. Żartobliwe powiedzenie, że trzeba mieć końskie zdrowie, żeby chorować, nikogo już nie śmieszy, a szczególnie pacjentów. Może warto zatem zadbać o swoje zdrowie? Poszukać nowych, lepszych rozwiązań?

Moją propozycją jest wizyta u bioterapeuty. Dlaczego właśnie do niego? Powodów można wymienić kilka: bo nie trzeba tyle płacić, bo nie trzeba marnować długich godzin w kolejkach, a zatem korzystać z pomocy łatwo i bezstresowo, a nade wszystko skutecznie.

Bioenergoterapia jest metodą naturalną, a więc bezpieczną. Terapeuta Józef Wrzałek dysponuje ogromną bioenergią, którą wykorzystuje do uzdrawiania. Pomaga m.in. w schorzeniach układu pokarmowego, krążenia, oddechowego, chorobach nerek i wątroby, chorobach kobiecych, tarczycy, migrenach, alergiach a także w męskiej przypadłości - chorobach prostaty. Ten doświadczony uzdrowiciel pomógł już tysiącom chorych, może pomóc i Tobie. Seanse wykonywane są wyłącznie indywidualnie, w przytulnym gabinecie panuje kameralna atmosfera, z magnetofonu płyną dźwięki muzyki relaksacyjnej, zaś sam uzdrowiciel emanuje ciepłem i życzliwością. Pod drzwiami gabinetu terapeuty spotykam dwoje pacjentów - starsze małżeństwo:

- Z jakimi problemami przychodzicie Państwo do uzdrowiciela? – pytam.

- Jestem tu po raz czwarty - mówi pan Stanisław - i praktycznie moje dolegliwości skończyły się. Byłem bardzo nerwowy, nie spałem w nocy, cierpiałem na wrzód żołądka. Każda noc była koszmarem z powodu bezsenności, niewyspany jeździłem do pracy i cały dzień chodziłem nieprzytomny. Po seansach dolegliwości te ustąpiły, dobrze śpię, nie odczuwam bólu brzucha. Pani Zofia zgłosiła się do pana Józefa Wrzałka z rozpoznaniem mięśniaka macicy i decyzją o koniecznej operacji.

- Średnica mięśniaka wynosiła 42 mm. Panicznie bałam się zabiegu, mąż zabrał mnie ze sobą do swego terapeuty. Wystarczyło 5 seansów i USG potwierdziło zniknięcie mojego problemu. Byłam szczęśliwa i bardzo wdzięczna. W tym momencie gabinet opuszcza kobieta z dzieckiem w wieku szkolnym.

- Co skłoniło Panią do pojawienia się w tym miejscu? – zagajam rozmowę.

- Moje dziecko zawsze łatwo się przeziębiało, szczególnie jesienią i na wiosnę regularnie „zaliczało” różne infekcje, anginy, zapalenie oskrzeli, a nawet zapalenie płuc. Biegałam od lekarza do lekarza, oczywiście nie obywało się bez antybiotyków. W końcu moja koleżanka, która wcześniej miała podobny problem ze swoimi dziećmi, zachęciła mnie do wizyty u bioterapeuty. Ponieważ wyrażała się o nim entuzjastycznie, postanowiłam skorzystać i nie żałuję. Dziś polecam każdemu tę terapię. Moje dziecko jest teraz zdrowe jak ryba. Jego odporność uległa potężnemu wzmocnieniu. Dziś przyszłam zapisać moją mamę, która ma problemy z kręgosłupem.

Pracuję w tym biurowcu, więc jestem osobiście. Kolejny pacjent Józefa Wrzałka, p. Witold W. z Legnicy opowiada:

- Zostałem uzdrowiony z astmy, mogę swobodnie oddychać, ustąpiły także szumy w uszach. Warto było przyjeżdżać do p. Wrzałka, pomimo tak dużej odległości. Dzisiaj towarzyszę mojej siostrze, która choruje na serce.

- Moja córka, 10-letnia Justynka, miała bardzo przykrą chorobę skóry. Leczenie nie przynosiło poprawy. Po kilu seansach u p. Wrzałka wszystko minęło i obecnie skóra mojej córki jest zupełnie zdrowa. A ja przyjechałam dzisiaj ponieważ lekarz wykrył w mojej piersi guzek. Nie przeraża mnie ten fakt. Jestem przekonana, że p. Józef poradzi sobie z tym „nieproszonym gościem”. Pod gabinetem zjawia się kolejny pacjent. 
- Miałem bardzo powiększony gruczoł prostaty - mówi p. Edmund z Kielc. Zgłosiłem się na seanse do p. Wrzałka za namową żony, nie bardzo wierząc w skuteczność tej metody. Dziś mogę się przyznać: nie miałem racji...

Ostatnią pacjentką, którą tego dnia spotkałam pod drzwiami terapeuty, była pani Grażyna.

- Przychodzę tu ósmy raz, jak Pani widzi, o własnych siłach. Pierwszy raz przyprowadził mnie, a właściwie prawie przyniósł mój mąż, byłam tak osłabiona Nowotwór uczynił ogromne spustoszenie w moim organizmie. Lekarze wypisali mnie ze szpitala nie wierząc, że z tego wyjdę.. Dziś , gdy zgłaszam się na badania kontrolne, ci sami lekarze nie kryją zdziwienia... Czuję się coraz lepiej i wierzę że z pomocą p. Wrzałka pokonam ostatecznie tego „potwora”, który omal nie odebrał mi życia.

Przykładów „cudownego” i szybkiego pokonywania raka w całej długoletniej działalności p. Józefa jest bardzo wiele. Terapeuta uważa, że nowotwór to numer 1 na liście chorób psychosomatycznych. Choroba ta, według jego oceny, bierze się z „życia”, tj. z miesięcy i lat głęboko ukrytych negatywnych emocjonalnych przeżyć... dlatego problem choroby musi przeanalizować z pacjentem i wpłynąć na jego podświadomość tak, aby wytworzyć pozytywny program w jego myślach. Twierdzi, iż w takim podejściu do choroby, równolegle działając na ciało i psychikę pacjenta, wszystko jest możliwe, nawet w sytuacjach bardzo dramatycznych. Swe twierdzenie opiera na uzdrowionych pacjentach, z którymi często po latach ma kontakt. A to znaczy, że żyją.




Gabinet Gliwice
ul. Toszecka 101/315
Rej. telef. czynna
pn.-sob. 8.00-20.00
tel. (32) 239 91 28
kom. 0 504 230 219