Z pozoru niegroźne zasłabnięcie mogło zakończyć się tragedią.
Mieszkańcy nie pomogli mężczyźnie, który leżał w kałuży krwi. Pomocy udzielili dopiero funkcjonariusze z Zespołu Patrolowo – Interwencyjnego Straży Miejskiej w Gliwicach. Jak przekazał nam rzecznik SM Grzegorz Alczyński, nie było nawet anonimowych zgłoszeń w tej sprawie.
- Ulica Literatów w Łabędach jest miejscem ruchliwym. Dodatkowo zdarzenie miało miejsce na boisku sportowym, gdzie niedaleko znajduje się plac zabaw. Pomimo tego, nie pojawiły się zgłoszenia dotyczące rannego. Kiedy funkcjonariusze dostrzegli mężczyznę, od razu udzielili mu pomocy przedmedycznej i wezwali odpowiednie służby. Ten jeszcze półprzytomny tłumaczył, że zasłabł i uderzył głową o chodnik.
Gdy na miejscu pojawiła się załoga pogotowia ratunkowego, zaproponowano poszkodowanemu przewiezienie do szpitala – ten jednak odmówił. Jak powiedział nam młodszy inspektor Alczyński, mieszkańców mógł zmylić fakt, iż w tym miejscu pojawiają się grupy pijące alkohol.
- W tej okolicy pojawiają się osoby spożywające napoje alkoholowe. To mogło zmylić świadków zdarzenia, którzy założyli, że za ławką znajduje się ktoś nietrzeźwy. Jednak takie podejście może doprowadzić do tragedii. Każdy kto widzi leżącą osobę, nie ważne czy pijaną, powinien ten fakt zgłosić odpowiednim służbom. W ten sposób możemy uratować komuś życie.
Niestety nasze społeczeństwo ogarnia znieczulica. Podobne wnioski nasuwa ostatnia akcja śląskich służb, które zaaranżowały wypadek motocyklisty. Aż 30 kierowców pomimo tego, iż widzieli ”rannego”, odjechało nie udzielając pomocy! To bardzo smutna prawda. Każdy z nas ma obowiązek udzielenia pomocy potrzebującemu. Często wystarczy anonimowy telefon do odpowiednich służb. Pamiętajmy, że nawet w przypadku, kiedy mamy do czynienia z osobą pijaną, powinniśmy reagować.