26-letnia pani Joanna chorowała na nerwiakowłókniakowatość typu 1.
Zniekształcenie tkanek miękkich twarzoczaszki uniemożliwiało jej normalne życie. Do tej pory przeszła już 35 operacji, ale nie przyniosły one zamierzonych skutków. Lekarze z gliwickiego Instytutu Onkologii podjęli decyzję o kolejnym całkowitym przeszczepie twarzy. Na spotkaniu z dziennikarzami, za zgodą pacjentki, specjaliści zaprezentowali zdjęcia sprzed i po operacji. Jak zapewnia prof. Adam Maciejewski, stan pacjentki cały czas się poprawia. - Chora czuje się dobrze. Jej stan jak w tego typu przypadkach jest ciężki, ale stabilny i poprawia się w zakresie, jakim oczekiwaliśmy.
- Chora została zakwalifikowana do przeszczepu twarzy, który miał miejsce 4 grudnia. Polegał na jednoczasowej resekcji 80 proc. powłok i tkanek miękkich twarzoczaszki i mikronaczyniowej rekonstrukcji z zastosowaniem allogennego przeszczepu – dodaje profesor.
Jak zaznaczyła mama pani Joanny, zabieg uratował życie jej córki. - Robiła wszystko to, co inni ludzie, ale progresja uniemożliwiała jej funkcjonowanie. Najgorzej szło jej jedzenie i było coraz gorzej (...), mowa była coraz bardziej niewyraźna - powiedziała matka pacjentki. - Gdyby nie ta operacja, to nie mogłaby mówić, nie mogłaby nawet samodzielnie oddychać. - Asia pisze na ręce literki, a my je sczytujemy - podkreśliła kobieta. - Czuje się bardzo dobrze. Jest pełna optymizmu(...). Teraz potrzebna jest rehabilitacja, która jest bardzo kosztowna.Podobnie jak w przypadku pierwszego przeszczepu, twarz pobrano od osoby zmarłej.
{gallery}oi{/gallery}