Początkowo mecz 6. kolejki Polskiej Ligii Futbolu Amerykańskiego I pomiędzy Gliwice Lions a Bielawą Owls miał odbyć się w Gliwicach, a raczej ich okolicach, gdyż od dłuższego czasu Lionsi swoje mecze rozgrywali w Ornontowicach…
Tak się jednak nie stało, gdyż swój mecz w tym dniu rozgrywali gospodarze obiektu - piłkarze Gwarka Ornontowice, a możliwości zmiany terminu nie było. Na nic się też zdały poszukiwania boiska zastępczego przez Lwy w Gliwicach. W taki oto sposób mecz „u siebie” odbył się u podnóża Gór Sowich…
Obie ekipy przed meczem legitymowały się identycznym bilansem 2. zwycięstw i 1. porażki. Oba zespoły swoje ostatnie mecze wygrały. Obu ekipom bardzo dziś zależało na zwycięstwie.
- Wygrana z Zagłębiem na pewno wzmocniła morale Lwów i dodała im pewności siebie – mówił prezes Bielawy Owls, Przemysław Klinger.
- W drużynie z Bielawy nie ma pojedynczych „gwiazd”, na których opierałaby się gra całego zespołu. Nasi przeciwnicy są groźni, dlatego że mają dobrych zawodników na wszystkich pozycjach i są skuteczni we wszystkich formacjach - komplementował rywali przed spotkaniem Marcin Kaźmierczak, zawodnik Lions.
Mecz od samego początku miał niezwykle zacięty charakter. I kwarta zakończyła się bez punktów. W II kwarcie 3. punkty udało zdobyć się gliwickim lwom, a bielawskie sowy odpowiedziały 7. punktami w trzeciej odsłonie meczu. Ku uciesze gliwickich sympatyków futbolu amerykańskiego ostatnia ćwiartka należała do Lions, którzy zdobywając 6 punktów nie tracąc żadnego – wygrali całe spotkanie 9:7 udanie rewanżując się za porażkę 5. maja.
Dzięki temu zwycięstwu Gliwice Lions z bilansem 3. zwycięstw i 1. porażki prowadzą w tabeli PLFA I Grupy Południowej.