Ile kosztuje wychowanie dziecka? Centrum im. Adama Smitha przygotowało raport
Centrum im. Adama Smitha liczy koszty wychowania dzieci w Polsce od 2008 roku i prezentuje piątą edycję raportu na ten temat. Eksperci Centrum pod kierunkiem prof. dr. hab. Aleksandra Surdeja szacują, że koszt wychowania jednego dziecka w Polsce (do osiągnięcia osiemnastego roku życia) mieści się w przedziale od 176 tys. do 190 tys. zł, dwójki dzieci od 317 tys. do 342 tys. zł, trójki od 422 tys. do 427 tys. zł, a dla rodziny z czwórką dzieci od ok. 528 tys. do 553 tys. zł.
Koszty wychowania dzieci, mierzone jako stopień pogorszenia standardu życia wynikający z wychowywania i utrzymania dziecka, są stosunkowo wysokie i sięgają od 15% do 30% budżetu rodziny. Koszty te zmieniają się w tym przedziale w zależności od liczby dzieci, ich wieku i etapu edukacji. Zarówno koszt wychowania dzieci, jak i to, co spotyka rodziców na rynku pracy, przyczyniają się do niskiego poziomu dzietności w Polsce.
Andrzej Sadowski, założyciel i prezydent Centrum im. Adama Smitha, przypomniał generalny wniosek z poprzedniego i obecnego raportu, że „dla Polaków praca to bezpieczna rodzina”. Dobitnie podkreślił, że „polska rodzina utrzymuje się z pracy, a nie z ulg, zasiłków czy innej formy pomocy ze strony rządu. Zasiłki nie zastąpią pracy i nie mogą być dla niej lepszą alternatywą. Dostępność pracy w Polsce, a nie za granicą, jest jednym z podstawowych czynników, który zapewni trwały dobrobyt, a rządzącym wygrywanie wyborów”.
Wskazał, że „głównym źródłem bezrobocia w Polsce jest wysokie opodatkowanie pracy ZUS-em, składkami i podatkami. Opodatkowanie minimalnego wynagrodzenia wynosi ponad 64,5%, czyli 39%-40% od kosztu pracy dla przedsiębiorcy. Tak wysokie opodatkowanie pracy jest barierą dla wychodzenia z szarej strefy i upodabnia Polskę do niektórych krajów afrykańskich, gdzie ok. połowy PKB powstaje w gospodarce nierejestrowanej”.
Ireneusz Jabłoński, ekspert Centrum im. Adama Smitha, nawiązał do wieloletnich badań Centrum, z których wynika, że „wysokie podatki nałożone na pracę w Polsce - gdzie to właśnie praca jest nie tylko podstawowym źródłem utrzymania się rodzin, ale też najważniejszym czynnikiem rozwoju gospodarczego oraz naszej przewagi konkurencyjnej na kontynencie europejskim pogrążonym od dawna w kryzysie demograficznym – powodują dezaktywację zawodową oraz ucieczkę pod parasol socjalny i rentowo-emerytalny”.
Ireneusz Jabłoński dodał, że „stawka VAT jest wyższa niż w większości państw europejskich; dla 95% polskich podatników 23-procentowa stawka VAT jest większym obciążeniem niż 19-procentowa stawka od dochodów osobistych. Przy trójce dzieci wydatki rodziny na utrzymanie są obciążone podatkiem VAT w wysokości ponad 135 tys. zł”.
Andrzej Sadowski stwierdził, że „obniżenie opodatkowania pracy oraz kosztów życia w Polsce poprzez obniżenie kosztów nieefektywnych usług publicznych przyniesie prawdziwe zmiany cywilizacyjne. Programy dystrybucji mniejszych czy większych pieniędzy należy traktować jako środki doraźne, a jest wysoce prawdopodobne, że będą miały ograniczony wpływ na poprawienie dzietności w naszym kraju”. Przestrzegł również, że „jeżeli jednak dzieci, które mogą przyjść na świat w wyniku takiej socjalnej interwencji nie znajdą później pracy w Polsce, to rządowy program na rzecz demografii zamieni się w program dotowania eksportu siły roboczej do bogatszych krajów”.
Ireneusz Jabłoński podsumował, że „obserwowany dzisiaj dramat demograficzny jest wynikiem dwóch negatywnych czynników: zmian kulturowych oraz niesamodzielności ekonomicznej polskich rodzin. Pierwszy może i powinien być zmieniony przez promowanie macierzyństwa i rodziny w jej konstytucyjnym kształcie, drugi przez istotne zmniejszenie opodatkowanie pracy, a przez to zwiększenie siły nabywczej gospodarstw domowych”. Ponadto stwierdził, że „należy zmienić sposób przekazywania świadczeń publicznych (dystrybuowanych przez rząd, a pochodzących z podatków) kierowanych do rodzin, z obecnego bardzo kosztownego systemu, w którym koszty administracyjne wynoszą ok. 35%”.
Ireneusz Jabłoński zaproponował rozwiązanie oparte na bonach od wychowawczego (dla matki wychowującej nowonarodzone dziecko), poprzez bon edukacyjny (służący finansowaniu nauki szkolnej dzieci), po bon opiekuńczy (dla członka rodziny opiekującego się niesamodzielnym seniorem). W podsumowaniu stwierdził, że „powrót do tradycyjnych wartości oraz bezpieczeństwo ekonomiczne rodziny i jej poziom życia mają rozstrzygający wpływ na jej decyzje o posiadaniu oraz liczbie dzieci”.
Anna Gołębicka, ekspert Centrum im. Adama Smitha, podkreśla, że „W Polsce na dzieci wydatkujemy wciąż do 30% budżetów rodzinnych, więc są to niebagatelne środki, o które zabiegają gracze rynku produktów dla dzieci”. Jak wynika z danych źródłowych Kantar Media, w 2015 roku reklamodawcy na promocję samych tylko zabawek przeznaczyli prawie 0,5 mld złotych. Według Anny Gołębickiej, „można przypuszczać, że w 2016 roku z uwagi na dodatkowe środki, które pojawią się na rynku za pośrednictwem Programu 500+, wydatki na reklamę produktów skierowanych do dzieci wzrosną”. Nieznaczny spadek w tegorocznych wydatkach reklamowych segmentu produktów dla dzieci należy interpretować jako korektę rynku. Można przypuszczać, że w 2016 roku z uwagi na dodatkowe środki na, które pojawiają się na rynku za pośrednictwem programu 500+, wydatki na reklamę produktów skierowanych do dzieci wzrosną. Idealistyczne obrazki rodzinne z reklam są raczej wysoko podniesioną poprzeczką społeczną niż codziennością polskiej rodziny, gdyż w świecie tym dziecko przestaje mieć obowiązki wobec rodziców i rodziny, co w dłuższej perspektywie ma negatywne skutki społeczne. Zdaniem Anny Gołębickiej budujący jest fakt, że “coraz częściej reklamodawcy nadają dziecku nową rolę w rodzinie, w której dziecko daje miłość i troskę swoim opiekunom, co może pozytywnie wpłynąć na kształtowanie wzorców społecznych młodych ludzi”.
Raport o kosztach wychowania dzieci, który powstał pod kierunkiem prof. dr. hab. Aleksandra Surdeja, kolejny raz podkreśla, że to powszechnie dostępna praca jest najlepszą polityką prorodzinną, a można ją zrealizować poprzez redukcję opodatkowania pracy.
Przyszli rodzice mają świadomość swoich możliwości na rynku pracy oraz tego, że w dziecko należy sporo zainwestować, co zmusi ich do rezygnacji z innych celów.