GTK w formie. Dogrywka rozstrzygnęła o losach spotkania
Kiedy jeszcze w I kwarcie Noteć uzyskała prowadzenie 21:2 wszystko wskazywało na to, że gliwiczanie doznają pogromu. Konsekwentna gra w kolejnych częściach meczu pozwoliła doprowadzić do dogrywki, a w niej GTK już dominowało na parkiecie i zdobyło komplet punktów.
O tym, że mecz w Inowrocławiu będzie trudny było już wiadomo przed grą. Koszykarze Noteci przed tygodniem zademonstrowali wysoką dyspozycję w starciu z SKK Siedlce i po I kolejce rozgrywek I ligi byli liderem. Nikt się jednak nie spodziewał tego, iż od samego początku starcia z GTK zawodnicy beniaminka będą aż tak dominować na parkiecie. Głównie za sprawą duetu Daniel Korólczyk - Łukasz Ratajczak. Obaj koszykarze do spółki zdobyli 15 punktów i gospodarze prowadzili 15:0! Sztab szkoleniowy przyjezdnych próbował reagować, ale szybko wzięte dwie przerwy na żądanie nic nie zmieniły w obrazie gry. Pierwszy punkt goście zdobyli dopiero z rzutu wolnego, kiedy trafił Wojciech Fraś. Drużyna Łukasza Żytki dalej parła do przodu i po kontrze w wykonaniu Seweryna Seroczyńskiego prowadziła już 21:2. Honor gliwiczan w końcówce pierwszej kwarty uratował Dawid Morawiec, który rzutem z dystansu dał pierwsze trafienie z gry (21:5).
Po nokaucie w pierwszej kwarcie trudno było się spodziewać tego, że goście szybko podniosą się z desek. GTK w końcu zaczęło jednak przypominać zespół i mogło rozpocząć mozolny proces odrabiania strat. Nadzieję na korzystny rezultat przywrócili Fraś i Jakub Załucki. Po akcji 2+1 tego ostatniego drużyna Stanisława Mazanka i Łukasza Kopery zbliżyła się na dziewięć punktów różnicy (25:16). Noteć w porę opanowała drobny kryzys, a za zdobywanie punktów znów odpowiedzialny był duet katów z pierwszej kwarty. Korólczyk dziurawił kosz kolejnymi "trójkami", a Ratajczak dokładał punkty z półdystansu i z najbliższej odległości (43:27). Tym sposobem przewaga inowrocławian po 20 minutach gry nadal wynosiła 16 "oczek".
W przerwie w szatni gości musiało być bardzo gorąco. Efekt można było jednak podziwiać w trzeciej odsłonie, która była popisowa w wykonaniu GTK. Sygnał do ataku dał Tomasz Wróbel, który przymierzył zza linii 6,75 metra. Rozgrywającego gliwiczan dzielnie wspierali Fraś i Piotr Pluta. Po kolejnych celnych rzutach wolnych Wróbla goście zbliżyli się do lidera na sześć punktów straty (47:41). Gliwiczanie nie zamierzali się na tym zatrzymać. Kolejny trafienia z dystansu w wykonania Załuckiego i Huberta Pabiana pozwoliły doprowadzić do remisu na pół minuty przed końcem trzeciej kwarty (56:56). Jeszcze w tej części gry jeden rzut wolny trafił Kamil Maciejewski i gospodarze minimalnie prowadzili.
Ostatnie 10 minut gry rozpoczęło od mocnego uderzenia Ratajczaka, który najpierw zaprezentował wsad oraz dołożył dwie kolejne skuteczne akcje. W międzyczasie zza łuku trafił Korólczyk (66:58). Goście w porę zareagowali i po pierwszej skutecznej akcji Marcina Ecki i jednym celnym rzucie wolnym Wróbla na tablicy świetlnej znów pojawił się remis (66:66). W odpowiedzi Hubert Wierzbicki dał gospodarzom kolejne prowadzenie, ale po drugiej stronie parkietu błyskawicznie odpowiedział Wróbel (69:69). Noteć za sprawą Bartosza Pochockiego znów była bliżej zwycięstwa, ale sprawy w swoje ręce wziął weteran ligowych parkietów - Piotr Pluta. Obie strony już do końca regulaminowego czasu gry nie znalazły drogi do kosza i o losach spotkania miała rozstrzygnąć dogrywka.
Dodatkowy czas gry to przede wszystkim popis zawodników obwodowych GTK. Na parkiecie w jednym czasie znaleźli się obaj rozgrywający gości i najpierw drogę do kosza znalazł Ecka. Wyrównał Maciejewski, ale kolejne prowadzenie gliwiczanie uzyskali po skutecznej "trójce" Wróbla. Podwyższył je rzutem zza łuku Pabian, a gospodarze potrafili odpowiedzieć tylko jednym zagraniem Korólczyka (76:79). Po zaciętym i niezwykle emocjonującym boju dwa punkty jadą do Gliwic, a Noteć choć pewnie po pierwszych 10 minutach gry mogła czuć się zwycięzcą ostatecznie musi się zadowolić "tylko" jednym "oczkiem".
10 października GTK zagra u siebie z SKK Siedlce, które póki co ma na swoim koncie dwie porażki.