Lukas Podolski do dzisiaj jest uwielbiany w Niemczech, a dzięki temu może wiele załatwić dla Górnika Zabrze. Z pewnością to on maczał palce w tym, że na początku stycznia drużyna udała się na krótkie zgrupowanie u naszych zachodnich sąsiadów. Jego pierwszym akcentem był sparing z Rot-Weiss Essen.
Ten klub w czasach świetności grał w Bundeslidze, ale to było tak dawno, że piękne chwile pamiętają tylko nieliczni kibice. Dziś drużyna z Essen występuje na poziomie trzeciej ligi i tam jest przeciętniakiem, bo po rundzie jesiennej zajmuje 13. miejsce.
Nie zmienia to jednak fakt, że dla Górnika możliwość zmierzenia się z takim zespołem to i tak było ciekawe doświadczenie. Najbardziej jednak cieszyli się niemieccy kibice, którzy w końcu mogli zobaczyć w akcji Lukasa Podolskiego. Efekt był taki, że na sparing przyszło prawie 4 tysiące kibiców.
Na boisku to jednak nie "Poldi" zrobił największą furorę. Po pierwszej połowie zabrzanie prowadzili 1:0 po golu Amadeja Marosy. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej części spotkania wynik podwyższył Piotr Krawczyk. Niemcy zdobyli kontaktową bramkę w 55. minucie, ale niewiele ponad kwadrans przed końcem Krawczyk po razu drugi umieścił piłkę w siatce.
Górnik ostatecznie zwyciężył 3:1, ale to jeszcze nie koniec niemieckich przygód. W niedzielę 8 stycznia zabrzanie wezmą udział w turnieju halowym w Gummersbach. To będzie impreza w stylu tych, które polscy kibice śledzili na niemieckich kanałach telewizyjnych w latach 90.