Piast Gliwice przegrał w Warszawie z Legią 1-4.
Dwa trafienia dla stołecznej drużyny zaliczył Vladimir Dvalishvili. Po tej porażce gliwiczanie plasują się na jedenastym miejscu.
Wczorajszego wyjazdu do stolicy gliwiczanie nie będą wspominać najlepiej. Mimo sporego komfortu personalnego trener Marcin Brosz mógł mieć pewne obawy. Ostatecznie okazało się, że Legioniści wyszli na boisko bardzo zmotywowani i ani przez chwilę nie dali gliwiczanom taryfy ulgowej, od początku dążąc do zainkasowania kompletu punktów.
Pierwsze trafienie padło już w trzydziestej drugiej minucie za sprawą Dvalishviliego. Gruzin uderzył z boku pola karnego na bramkę Dariusza Treli. Futbolówka - po precyzyjnym uderzeniu - zatrzepotała w siatce. Wcześniej piłkarz nie miał tyle szczęścia, trafiając w słupek.
Gliwiczanie zdołali doprowadzić do remisu zaraz po wznowieniu gry w drugiej połowie. Łukasz Hanzel znalazł się na piętnastym metrze, a tam - niespodziewanie - powędrowała futbolówka po wcześniejszym zamieszaniu. Pomocnik z Gliwic - dosyć sytuacyjnie - uderzył piłkę, a ta szczęśliwie wpadła do siatki Wojciecha Skaby. To trafienie dało niebiesko-czerwonym nadzieję na zainkasowanie choćby punkty w starciu z mistrzem Polski.
I byłoby nie najgorzej, gdyby nie zabójcze pięć minut Legii. Gospodarze między sześćdziesiątą a sześćdziesiąta piąta minutą zaaplikowali gliwiczanom... trzy trafienia. Zrobili to kolejno Helio Pinto, Dvalishvili i Jakub Rzeźniczak. W ciągu ostatnich trzydziestu minut podopieczni trenera Marcina Brosza nie byli już w stanie sensownie Legii odpowiedzieć, mimo wejścia na murawę Tomasza Podgórskiego, Kamila Wilczka i Mariusza Zganiacza. Ostatecznie gliwiczanie pozostali na jedenastym miejscu w tabeli. Do grupy mistrzowskiej - na tę chwilę - "Piastunki" tracą punkt.