Władze miasta debatowały nad dalszym losem gliwickiej DTŚ.
Ostatnie niepokojące doniesienia dotyczące spowolnienia prac na terenie budowy zaniepokoiły mieszkańców. Decyzje Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju realnie zagrażają inwestycji. Radni wraz z prezydentem Zygmuntem Frankiewiczem postanowi stworzyć wspólną strategię, która pozwoli wyjść z patowej sytuacji. Główna dewiza, która przyświecała gliwickim samorządowcom była niezwykle czytelna - bądźmy otwarci negocjując warunki, jednak nie za wszelką cenę.
Nawet szaleństwo ma granice – uznali wszyscy zebrani uczestniczący w spotkaniu informacyjno-konsultacyjnym poświęconym dalszym losom gliwickiej „średnicówki”.
Zgodnie z zapowiedzią z czerwcowej sesji Rady Miasta Gliwice, prezydent Frankiewicz spotkał się 1 lipca w Urzędzie Miejskim z reprezentantami wszystkich klubów RM obecnej kadencji. W rozmowach dotyczących zawirowań wokół budowy śródmiejskiego odcinka Drogowej Trasy Średnicowej i decyzji władz miasta w tej sprawie uczestniczyli: Krystyna Sowa (Koalicja dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza), Leszek Curyło (Koalicja dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza), Dominik Dragon (Platforma Obywatelska), Jarosław Gonciarz (Prawo i Sprawiedliwość), Kajetan Gornig (Platforma Obywatelska), Zbigniew Grzyb (Sojusz Lewicy Demokratycznej), Jan Pająk (Koalicja dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza) i Jarosław Wieczorek (Prawo i Sprawiedliwość).
Podczas spotkania przypomniane zostały podstawowe fakty dotyczące mechanizmów i zagrożeń finansowania budowy DTŚ w Gliwicach. Prezydent przedstawił m.in. możliwe warianty działań w sytuacji wydłużania się prac na śródmiejskim placu budowy „średnicówki” i poprosił radnych o opinie niezbędne do dalszych rozmów z Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju (najbliższe już 3 lipca). Poinformował też o rosnącym zaangażowaniu w sprawę trzech posłów ziemi gliwickiej (Jerzego Polaczka i Wojciecha Szaramy z klubu PiS oraz Borysa Budki z klubu PO).
– Bądźmy otwarci, gotowi do ustępstw, ale nie za wszelką cenę. Byłoby szaleństwem brać odpowiedzialność za ogromną inwestycję, którą realizuje ktoś inny – uznali wspólnie z prezydentem Gliwic miejscy radni.