W ubiegły piątek na stację BP przy os. Waryńskiego wjechało volvo z rozerwaną oponą.
Chwiejnym krokiem wyszedł z pojazdu kierowca i rozkazał pracownikom telefonować po pomoc drogową. Nagle pijany mężczyzna stwierdził wulgarnie, że takowa nie jest mu już potrzebna bo sam wymieni koło – w domu. Krewki kierowca Volvo stwierdził, że ma pieniądze i stać go na sądy.
Wszystkiemu przyglądał się Pan Jakub, który widząc to co się dzieje postanowił zatrzymać delikwenta, jednocześnie zgłaszając zajście pod numerem 112. Zaproponował mu, że wymieni oponę na tzw. „dojazdówkę”. Kierowca pełen promili i szczęścia natychmiast się zgodził - to dało czas na przyjazd policji.
Gdy na miejscu pojawił się wezwany radiowóz mężczyzna wpadł w szał. Zaczął wyzywać i grozić swojemu „wybawcy”. Po chwili podjął się próby przekupstwa. Zaproponował chłopakowi 1000 złotych za przyznanie się do prowadzenia pojazdu. Ten jednak pozostał nieugięty. Na komendzie okazało się, że pijany cwaniaczek to recydywista, skazany wcześniej za podobne przewinienia.
Tym razem badanie wykazało, że miał we krwi prawie dwa promile alkoholu. Za to Pan Jakub zasługuje na pochwałę. Dzięki swojej interwencji zapobiegł potencjalnej tragedii.