O bezczelności pewnego sprzedawcy samochodów opowiedziała nasza czytelniczka.
- Oto jak wygląda przestrzeganie znaków przez obywateli... Samochód "do sprzedania" stojący na parkingu gliwickiego marketu od blisko dwóch tygodni, który zajmuje miejsce dla KLIENTÓW Z MAŁYMI DZIEĆMI. Właścicielowi wygodnie było postawić pojazd blisko drzwi wejściowych, na widoku, ale nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie problemy stwarza dla innych.
Dlaczego nikt nie reaguje? Dlaczego na to pozwalamy? Teren prywatny, a co za tym idzie - policja i straż miejska nie reagują, zwalają winę na ochronę sklepu, która gdzie nas odsyła? Na straż miejską! Koło się zamyka, a samochód nadal tarasuje miejsce parkingowe. Fakt, że tego typu znak ustawowo nie istnieje, wcale nie oznacza, że można robić co nam się żywnie podoba. Czy gdyby to było miejsce dla inwalidów (taki znak oczywiście w świetle prawa istnieje) to samochód także i tej części społeczeństwa utrudniałby życie?
Jak myślicie, czy sprzedawca samochodu ma dzieci? Czy wie ile miejsca i czasu trzeba, żeby spokojnie i bezpiecznie wyciągnąć dziecko z fotelika, zapiąć/odpiąć pasy? Szczęśliwemu właścicielowi samochodu życzę szukania miejsc parkingowych i ogromnych utrudnień.
Pytania nadesłane przez Annę przekazaliśmy rzecznikowi sklepu Michałowi Sikorze.
– Obecnie dzięki zmianom w prawie, kierowców korzystających z parkingów nawet na terenie prywatnym, obowiązują te same przepisy co na lokalnych drogach. Oczywiście istnieje możliwość interwencji Policji czy Straży Miejskiej w przypadku, gdy ktoś stanie w miejscu przeznaczonym dla inwalidów. Jednak jak zauważyła Pani Anna, w przypadku miejsc dla „matki z dzieckiem”, nie istnieje definicja prawna, która określałaby karę za niezastosowanie się do znaku.
Takie udogodnienie to wyłącznie nasza inicjatywa. Stworzyliśmy miejsce nieco poszerzone, wygodniejsze dla mam z dziećmi. W większości przypadków klienci stosują się do zasad, zajmując pozostałe miejsca. Zależy to tylko od dobrej woli użytkowników. Przecież nie możemy sprawdzać czy ktoś faktycznie przyjechał z dzieckiem.
Niestety okazuje się, że wszystko leży wyłącznie w rękach kierowców. Zarówno Straż Miejska jak i Policja, mogą ukarać osobę, która nie zastosowała się do przepisów. Jeśli jednak ktoś taki nie łamie prawa, nie blokuje ruchu, a auto wygląda na używane, służby nic nie mogą zrobić. Dlatego apelujemy o odrobinę wyobraźni, a wszystkim niedowiarkom radzimy uzbroić się w wózek inwalidzki czy fotelik dla dzieci i ruszyć na zatłoczony parking. Z pewnością już po pierwszym takim wypadzie, większość pomyślałaby dwa razy, zanim zajęłaby miejsce dla inwalidów i matek z dziećmi!
{gallery}tesco{/gallery}