Ascetyczny duch zen. Muzeum zaprasza na wykład
Od XII do połowy XIX wieku w Japonii władzę sprawowała klasa wojskowych – samurajów. W równym stopniu dbali o tężyznę fizyczną i o rozwój duchowy, odwołując się w do filozofii buddyzmu zen. Szczególnie odpowiadało im najważniejsze przesłanie zen, czyli prostota, życie w ascezie i koncentracja na tym, co najważniejsze – na istocie rzeczy. Przez kilkaset lat samuraje oddawali się też różnym dziedzinom sztuki i uprawiali rzemiosło. Udało im się stworzyć zachwycającej urody kulturę materialną oraz niematerialną – kulturę o niezwykłej sile, która dziś swą głębią, mądrością i oryginalnym pięknem promieniuje na cały świat. O różnych aspektach duchowej i artystycznej spuścizny japońskich samurajów podczas wykładu w Willi Caro opowie profesor Estera Żeromska, kierownik Zakładu Japonistyki i Katedry Orientalistyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wykład odbędzie się w sobotę, 28 listopada o godzinie 16.00. Wstęp wolny.
W Japonii zen był od początku nieodłącznie związany z klasą samurajów. Ze względu na znaczenie przywiązywane do samodyscypliny i opanowania wywarł przemożny wpływ na ich styl życia i upodobania. Ascetyczny duch zen odpowiadał umysłowości ludzi, których przeznaczeniem była walka. Wspierał ich filozoficznie, ponieważ życie i śmierć traktuje na równi – i moralnie, nauczając, że nie można spoglądać wstecz i rozpamiętywać danych zdarzeń, bo ważne jest to, co ma nadejść. W książce amerykańskiej antropolog Ruth Benedict, przybliżającej japońską kulturę: Chryzantema i miecz. Wzory kultury japońskiejznaleźć można następujący fragment – Obdarzeni żywym, umiłowaniem skończoności, w czym przypominają starożytnych Greków, Japończycy widzą w jodze techniki samodoskonalenia oraz środki, dzięki którym osiąga się takie mistrzostwo, że nawet szczelina grubości włosa nie dzieli człowieka od jego czynu. Są to techniki ćwiczenia skuteczności i zaufania do siebie. Nagroda jest tu i teraz, ponieważ dzięki nim człowiek może sprostać każdej sytuacji, wkładając w nią dokładnie tyle wysiłku, ile trzeba, nie za dużo ani nie za mało; potrafi również kontrolować swój umysł, który bywa krnąbrny, jeśli nie ująć go w karby, że ani fizyczne niebezpieczeństwo z zewnątrz, ani namiętność budząca się w ludzkim wnętrzu nie są zdolne go poruszyć. Trening taki jest oczywiście tak samo dobry dla wojownika, jak i dla kapłana, i to właśnie japońska klasa wojowników przyjęła zen za wyzwanie.