Miała być nadzieją Zabrza na nowe otwarcie po 18 latach rządów Małgorzaty Mańki-Szulik, ale po kilku miesiącach urzędowania na fotelu prezydenta Zabrza Agnieszka Rupniewska nie ma - mówiąc delikatnie - najlepszego PR-u. Zabrzańskie grupy na Facebooku są pełne głosów niezadowolonych z jej rządów mieszkańców.
- Ilość hejtu, która pojawia się w internecie, głównie z kont, które są nieprawdziwe albo anonimowe, jest bardzo duża. Myślę, że to jest efektem decyzji, które podejmuję - tłumaczy Agnieszka Rupniewska w czasie rozmowy w ramach cyklu ŚLĄZAQ. - Myślę, że ci ludzie, którzy zamiast przyjemnie spędzać czas ze swoimi rodzinami albo w gronie swoich znajomych decydują się na to, żeby rozpowszechniać nieprawdziwe informacje, są najlepszym przykładem na to, że decyzje, które podejmuję w ciągu ostatnich kilku miesięcy są słuszne. To znaczy, że naruszyłam interesy tych, którym do tej pory było po prostu wygodnie.
Jak dodaje Rupniewska, spotyka się z mieszkańcami Zabrza twarzą w twarz na różnych spotkaniach i nastroje w mieście są inne niż to, co widać w internecie.
- Proszę mi wierzyć, że nikt na mnie nie napluł, nikt nie powiedział mi, że mam odejść, że oczekuje, że zostanę wywieziona na taczkach. Częściej słyszę od mieszkańców, że bardzo mi współczują, że wiedzą, że jest ciężko. A dlaczego? Dlatego, że muszę poradzić sobie z bardzo trudną sytuacją. Słuchają tego, co mówię, słuchają, jak mówię o tym, że Zabrze jest bardzo mocno zadłużone - dodaje prezydentka Zabrza.
Jak mocno jest zadłużone Zabrze? Prezydentka ocenia, że w sumie - miasto oraz podległe mu spółki - ma długi przekraczające miliard złotych, przy budżecie rocznym opiewającym na 1,3 mld zł.
Zapytana, kto jej zdaniem jest winien tak potężnego długu Zabrza, wskazuje bez namysłu:
- Moja poprzedniczka, która inicjowała wielokrotnie uchwały kierowane do Rady Miasta zmierzające do tego, żeby emitować kolejne obligacje. Efekt jest taki, że nasze miasto jest przeinwestowane. Moja poprzedniczka wielokrotnie mówiła o tym, że majątek Zabrza jest na poziomie 3 miliardów złotych. To prawda. Tyle tylko, że nie dopowiadała jaki jest koszt utrzymania tego majątku. A ten jest niebagatelny. Teraz media rozgrzała informację o tym, że chcemy, by marszałek województwa był organizatorem Muzeum Górnictwa Węglowego. Ale utrzymanie Muzeum Górnictwa to jest rząd wielkości 7-8 milionów złotych rocznie. 5 milionów kosztuje nas z kolei utrzymanie centrum przesiadkowego. No i teraz pytanie brzmi, czy warto było postawić tak duże centrum przesiadkowe? I tak spektakularne, kiedy kosztuje nas prawie tyle, co utrzymanie Muzeum Górnictwa Węglowego. Gdzie centrum przesiadkowe, a gdzie tak ogromna instytucja z tak dużym potencjałem? Muzeum mówi o tym, że od przyszłego roku dotacja powinna być na poziomie 12 milionów złotych. Więc to jest bardzo duża kwota i duże obciążenie dla budżetu - wyjaśnia Rupniewska.
Dlatego prezydentka zaordynowała oszczędności w mieście. M.in. w Urzędzie Miasta, skąd odeszło w sumie 100 osób. Obecnie Urząd liczy 600 urzędników. - 47 osób to są osoby, którym my postanowiliśmy podziękować za pracę na podstawie wcześniejszych informacji, najczęściej od naczelników. A pozostałe osoby odeszły od nas np. na emerytury, część postanowiła przenieść się do innych jednostek czy urzędów, część po prostu zrezygnowała z pracy - mówi Rupniewska.
W rozmowie tłumaczy też, dlaczego zatrudniła aż trzech wiceprezydentów, czy przyznała sobie najwyższą możliwą pensję i kiedy Zabrze ma szansę wyjść na prostą.